W minioną sobotę odbył się ostatni turniej w tym sezonie startowym – Solanin Cup 2018. Na matach w Nowej Soli stanęło siedmioro reprezentantów naszego klubu, spośród których znakomicie sprawiła się Maja Grochowiecka w kategorii wagowej do 41kg. Majka zajęła drugie miejsce wygrywając trzy spośród czterech walk. Nasza czołowa zawodniczka pewnie prowadziła swoje trzy pojedynki, a uległa jednej z przeciwniczek dopiero w finale i to na tzw. „wskazy” walcząc do samego końca dzielnie. Z całą pewnością odpokutowała swoje niepowodzenia w Gdyni i to z nawiązką, ponieważ Solanin Cup należy od kilku lat do jednego z najcięższych turniejów w Polsce.

W turnieju tym startowało w tym roku więcej zawodników spoza Polski niż reprezentantów naszego kraju – na nowosolskiej macie stanęło ponad 700 judoków z całej Europy, ale nie zabrakło również zawodników z egzotycznej Sri Lanki.

Nasi reprezentanci na pewno mieli trudny orzech do zgryzienia. Poza Mają na punktowane miejsca załapał się jeszcze Piotr Rychter [-46kg], który wygrał jeden pojedynek i przegrał, niestety, kolejne dwa, co dało mu miejsce siódme.

Pozostała piątka naszych Misiów nie popisała się i zakończyła swój start już w trakcie walk eliminacyjnych popełniając, mimo swojego sporego już doświadczenia startowego, podstawowe błędy, które wykluczyły ich z dalszej rywalizacji. A szkoda, bo były możliwości, ponieważ nie było widać praktycznie żadnych różnic w wyszkoleniu technicznym, a zabrakło głowy i ducha walki: Szymon Zdunek [-42kg] [2p], Kacper Płachecki [-42kg][2p], Alicja Płachta [-63kg][-2p], Maria Stola [-52kg][2p], Adrian Sałata [-50kg][1p]. I tego życzymy naszym zawodnikom na przyszłych turniejach: zacięcia zębów i gryzienia maty od samego początku do samego końca każdej walki! Nieważny jest wynik, ale ważne jest serce do walki! Tym razem było go niewiele i trzeba to nadrobić! A przed nami bardzo ciężkie do przepracowania wakacje: dwa obozy i treningi w klubie poza nimi.

Sam turniej, mimo ogromnej liczby startujących, był bardzo dobrze zorganizowany, praktycznie zerowe opóźnienia i sprawny przebieg rywalizacji. Piękne medale i wzorowe podjęcie każdego z gości niezależnie, czy przyjechał 5 czy 500km!

Z całą pewnością, prócz samego celu głównego, czyli udziału w turnieju, takie wyjazdy posiadają ogromną siłę integracyjną nie tylko dla zawodników z klubu macierzystego, ale również dla całego środowiska judo. Tak nawiązują się często przyjaźnie na całe życie.

W niedzielę po turnieju odbył się międzynarodowy camp prowadzony przez brązowego medalistę IO z Rio Izraelczyka Ori Sasson oraz Olimpijczyka z Londynu Pawła Zagrodnika. Jak zawsze można było poznać wiele nowych technik, ale przede wszystkim wyrównać na randori rachunki z dnia wcześniejszego z turnieju, którą to możliwość nasi zawodnicy skrzętnie starali się wykorzystać.

Z całą pewnością powrócimy do Nowej Soli i w roku przyszłym!

Judo ForEver, jak to mawia Darek Giedziun – organizator Solanin Cup i świetny trener Pomarańczowych z Nowej Soli!